O mamo! Wywiad z Samar Khanafer
Dziś moim gościem jest Samar Khanafer. Kobieta wielu talentów. W połowie Polka, w połowie Libanka. Finalistka III edycji MasterChef. Ekspertka kuchni bliskowschodniej. Autorka kulinarnych bestsellerów „Hummus, za’atar i granaty” oraz „Szafran, mięta i kardamon”.Zawodowo Samar zajmuje się także projektowaniem graficznym i tworzeniem strategii marek. W listopadzie miał premierę jej pierwszy program telewizyjny ” Polska do zjedzenia”.
Jak to się zaczęło
Samar, opowiedz proszę jak to się wszystko zaczęło? Czy punktem zwrotnym w Twoim życiu był MasterChef?
Tak naprawdę wszystko zaczęło się od poznania Grzegorza, który jako pierwszy w życiu powiedział mi, że moja kuchnia jest na poziomie najlepszych restauracji. Zignorowałam to, bo zakochany mężczyzna mówi wiele rzeczy, ale on poszedł o krok dalej i zgłosił mnie do Masterchefa. Długo traktowałam to jako dobry żart, bo za chwilę miał być nasz ślub, który zupełnie nie był gotowy a ja wylądowałam w programie. Tam nabrałam pewności siebie i
zrozumiałam, że Grzegorz miał rację. Momentem zwrotnym było wyróżnienie przez Gordona Ramsaya i Michela Roux Sr. Nie zapomnę też słów wsparcia Magdy Gessler. Wtedy pomyślałam sobie: “hej dziewczyno, chyba naprawdę coś potrafisz”, to bardzo dodało mi wiatru w żagle. Wcześniej byłam skupiona na studiach graficznych i karierze w agencji reklamowej i myślałam, że osoba, która na co dzień nie jest związana z gastronomią i nie ma kierunkowego wykształcenia nie bardzo powinna być częścią gastronomicznego świata, bo “co ona wie”. Masterchef potwierdził, że się myliłam; że mam kwalifikacje, aby publicznie się wypowiadać na temat kuchni.
Kobieta renesansu
Niedawno, bo w listopadzie 2020 roku miał premierę Twój pierwszy program telewizyjny. Jestem nim zachwycona, podziwiam. Szczególnie, że z tego co się orientuje ten projekt niósł dla Ciebie dwa wyzwania – byłaś producentką i prowadzącą. Która rola była dla Ciebie trudniejsza i dlaczego?
Dziękuję bardzo! To bardzo miłe i ogromnie się cieszę, że program Ci się podobał. Nie rozdzielam roli za i przed kamerą. Tak po prostu wyszło, że na co dzień w swojej pracy łączę kompetencje kilku zawodów. Uwielbiam wymyślać i szukać sobie nowych wyzwań, inaczej szybko się nudzę. Naprawdę lubię obydwie rolę – producentki i prowadzącej, bo dają zupełnie inne wyzwania i cele. Jednak trudno było momentami koordynować produkcje jednocześnie stojąc przed kamerą i myśląc o tym co mam za chwilę powiedzieć do kamery. Ale się udało! Myślę, że tu też warto dodać, że moja praca często opiera się na relacjach z ludźmi i współpracy. Program nie powstałby bez Rafała, z którym lubię współpracować i często rozumiemy się bez słów, chociaż jesteśmy jak woda i ogień na planie i w życiu codzienny. Wystarczy, że Rafał się spojrzy i już wiem, że muszę poprawić materiał.
Twój najukochańszy projekt to? I dlaczego?
To trudne pytanie, bo miałam kilka bardzo dobrych projektów – z Coca&Colą, Lidlem czy Baziółką. Bardzo dużo jednak dała mi współpraca z siecią restauracji Sphinx. To była długofalowa współpraca na wielu poziomach – pisałam dla nich nowe przepisy sezonowe, współpracowałam z najlepszymi szefami kuchni, szkoliłam ich akademię i tworzyłam strategię marketingową. Pracowałam ze świetnym zespołem i dużo się też uczyłam. Momentami też nie było łatwo, bo to największa sieć polskich restauracji i niektóre struktury są mocno “skostniałe”, ale to właśnie z tą marką pojechałam do Libanu, gdzie poznałam Rafała i nakręciliśmy 6 odcinków o kuchni i kulturze bliskiego wschodu. To było moje największe zawodowe marzenie. Chciałabym tam wrócić i nakręcić kilka kolejnych odcinków.
Księżniczka arabskich smaków w Polsce
Jesteś pół Polką, pół Arabką. Co czuje Twoje serce? Jesteś w stanie uczuciowo przynależeć po równo do obu społeczności, krajów? Jak dla mnie jesteś księżniczką arabskich smaków w Polsce i bezapelacyjnie powiedziałabym, że Twoje kulinarne serce należy do bliskiego wschodu. Czy mam rację?
Często słyszę to pytanie i od kilku lat stwierdzam, że nasze pokolenie nie przynależy do jednego kraju. Czerpiemy to co najlepsze, z krajów z których pochodzimy, ale czujemy się bardziej obywatelami świata. Czuję się mocno związana zarówno z Warszawą, w której się wychowałam, Bejrutem, w którym spędzałam wakacje i Londynem, z którym związany jest mój mąż. Masz jednak rację, że moje kulinarne serce należy do bliskiego wschodu – w końcu nie
bez powodu libańskie restauracje są uznawane za najelpsze na świecie. Jednak kuchnia polska ma ciepłe miejsce w moim sercu, bo nie wyobrażam sobie życia bez klusek i pierogów!
Samar, jesteś mamą uroczej Mii. Jak zmieniło się Twoje życie prywatne i zawodowe stając się rodzicem?
Na początku myślałam, że moje życie się nie zmieni i długo po porodzie próbowałam nadal robić tyle samo a nawet więcej. Chciałam realizować się jednocześnie na kilku polach – być doskonałą mamą, wspaniałą żoną i jednocześnie rozwijać firmę a nawet dwie. Życie jednak mocno weryfikuje. Mia była i jest moim priorytetem od samego początku. Marzyłam o takiej córce i o czasie, kiedy będziemy razem piec ciasto drożdżowe. Kiedyś pracowałam, żeby się realizować. Chciałam mieć ciekawe projekty, super klientów i udowodnić sobie, że mogę, że potrafię. Dzisiaj pracuję, żeby mieć więcej czasu wolnego i środki na realizację marzeń. Kończąc 30 lat zrozumiałam, że dużo osiągnęłam, jestem z siebie naprawdę dumna i nic nie muszę. Od niedawna soboty spędzam w parku i jeżdżę na wakacje bez wyrzutów sumienia, że nie pracuję w danej chwili. To niestety też trochę przekleństwo naszych czasów, że ciągle trzeba być
kreatywnym i nie marnować czasu. Ciężko jest czasem stawić temu czoła i powiedzieć “nie ćwiczę/ nie morsuję/ jem gluten/ nie szczotkuję ciała na sucho” itd. i nadal żyję, i mam się dobrze. Uczę się tego cały czas.
Czy Twoje wizje macierzyństwa okazały się realne? To był szok, czy raczej jasny i prosty scenariusz?
Absolutnie! Moja wizja a oczekiwania to były dwa zupełnie inne scenariusze. Całą ciążę pracowałam, bo byłam świeżo po premierze pierwszej książki. Niecały tydzień po cesarskim cięciu stałam na planie zdjęciowym w pełnym makijażu. Na początku żyłam światem wykreowanym przez współczesne media i udowadniałam, że tak jak inne mamy ze świata mediów mam płaski brzuch tydzień po porodzie i nadal mogę pracować tyle ile pracowałam wcześniej.
Po dwóch latach pracy non stop (w ciągu dnia dziecko i dom, w nocy praca) skończyłam z ciężką depresją, która wyłączyła mnie prawie na rok z życia i zmieniła moje priorytety. Teraz więcej odpoczywam, lubię czas spędzony w domu i nie pracuję już non stop. Nadal mam dużo pracy, ale nauczyłam się też odmawiać i odpoczywać. Wiem już, że nie muszę niczego sobie (ani nikomu) udowadniać.
Kobiety, które Cię inspirują to…?
Anne Applebaum, Melinda Gates, Ania Kalczyńska i Dorota Wellman. To kobiety piekielnie, bystre, oczytane, silne i zarazem wrażliwe, które z sukcesem łączą życie zawodowe z prywatnym.
Dokończ zdanie. Macierzyństwo to dla mnie…
To najpiękniejsza życiowa przygoda i spełnienie marzeń, w której każdy dzień jest inny i nigdy nie wiesz co czeka za rogiem.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę, w imieniu swoim i czytelniczek :).
Również dziękuję!
Zdjęcia są własnością Samar Khanafer
Samar znajdziesz na